''Pustynia jest nawoływaniem
Pustki przestrzeni
Lwi głód
Jest wypisany na Twej twarzy''
Pustki przestrzeni
Lwi głód
Jest wypisany na Twej twarzy''
Dzisiaj jest 27 kwietnia 2012 roku.
Białe korytarze zdają się być coraz węższe. Chcą mnie zdusić, zniewolić, ograniczyć. Jestem zagubiona. Błąkam się po budynku. Jest tu pełno ludzi, ale jeszcze nigdy wcześniej nie czułam się tak bardzo samotna. Nie mam nikogo. Nie mam nic. Chcą mnie tu odciąć od mojego szczęścia, które według nich jest jedynie krótkim złudzeniem. Podobno to mój ratunek, ale jak na razie tylko ciągnie mnie na dno. Mówią, że jeszcze nie jest za późno i jeszcze mogę się wycofać.
Ciężkie wskazówki starego zegara wciąż dźwięczą w mojej głowie, przypominając mi o tym, jak wolno upływa czas. Sekunda po sekundzie.
Siedzę tu od kilku dni. Może od pięciu, a może już od siedmiu. Nie liczę. Tu każdy dzień zdaje się być wiecznością. Więc ile już tu jestem?
Miałam 17 lat.
Zaczęło się od samotności. Ile krzywd wyrządziła ona ludziom na całym świecie?
Cholerna samotność.
Pustka...
Po wypadku samochodowym, w którym zginął mój tata trafiłam do szpitala. Byłam ciężko ranna. Nie wiem co było gorsze.
Ból fizyczny czy psychiczny.
Po wyjściu ze szpitala, znalazłam odpowiedź na to pytanie. Próbowałam znaleźć sposób na uśnieżenie bólu psychicznego, na które żadne szpitalne leki nie mogły mi pomóc.
Kolega załatwił mi amfetaminę. Mówił, że ma na to receptę.*
Powiedział, że daje poczucie lepszej koncentracji. Poprawia nastrój. Zapewnia dobry humor i olbrzymią, niczym nie uzasadnioną, pewność siebie. Jednocześnie znosi potrzebę snu. Kto po kilkudziesięciu nieprzespanych nocach i kilkutygodniowej depresji nie pokusiłby się na taką używkę? Zapomniał wspomnieć, że recepta jest fałszywa, a amfetamina przestaje działać jak należy. Dobrze, że nie trwało to dłużej. Przestałam brać. Ale pustka, którą czułam stawała się coraz większa, a mi brakowało czegoś, co trzymałoby mnie na powierzchni. Tonęłam, szłam prosto na dno.
Długo nie wytrzymałam. Byłam słaba. Perazyna. Moklobemid. Iloperydon. Trazodon. Mogłabym wymieniać cały dzień, bo dostęp do nich nie był zbyt trudny, wystarczył jeden telefon i pieniądze. Wolę nie wiedzieć, czy aby wszystkie z nich były tym, co widniało na opakowaniach.
Ale na dłuższą metę żadne nie pomagało mi znieść szarej rzeczywistości. Potrzebowałam czegoś więcej. Byłam zdesperowana.
Kokaina...
Środek silnie pobudzający, wywołuje euforię oraz daje poczucie pewności siebie i siły. Kuszące, prawda? W ostatniej chwili opanowałam się i postanowiłam trochę poczytać. Dobrze zrobiłam.
Kokaina może również wywoływać lęk, drażliwość i agresję. Nadmierne dawki wywołują zawroty głowy, pocenie się, suchość w ustach. Może wystąpić również utrata przytomności i drgawki.Po kilku godzinach ''idealnego życia'' następuje czas głębokiej depresji połączonej z poczuciem własnej bezwartościowości, lękiem, a nawet myślami samobójczymi i ogromna potrzebą wypoczynku i snu, który jednak nie przychodzi, a to miałam zagwarantowane już bez kokainy.
23 marca 2012 roku znalazłam swoje szczęście.
Wspaniałe samopoczucie, graniczące z euforią. Potem ponad cztery godziny pełnego relaksu i odprężenia.
Zobojętnienie.
Podobno szybko uzależnia fizycznie i psychicznie. Wiedziałam o tym zażywając je po raz pierwszy. Ale czy miało to jakiekolwiek znaczenie?
Najważniejsze było dla mnie to, że wreszcie znalazłam spokój. Znalazłam moje szczęście.
A teraz siedzę tu, z tymi wszystkimi wariatami. Przeżywam prawdziwe męki.
Bolą mnie mięśnie. Rano wymiotowałam kilka razy. Pocę się. Chyba mam halucynację.
Odebrali mi szczęście.
Życie... Jedno słowo. Miliony definicji.
Dla mnie nic nie znaczy.
Nie mam planów, ambicji, marzeń.
Żyję.
Ale co to za życie?
Mam na imię Fleur.
Moim szczęściem jest diacetylomorfina.
Potocznie zwana heroiną.
________________________
*Amfetamina była w USA legalnym lekiem, który można było kupić bez recepty, aż do końca lat 60 XX w. Obecnie lek ten jest jeszcze czasami stosowany przy leczeniu głębokich depresji i śpiączek. W niektórych przypadkach jest wydawana na receptę.